Powrót Fritzi
Jak więź miłości ponownie połączyła Dusze rozdzielone przez śmierć
K. H. T.
Prawo Reinkarnacji akceptuję od wielu lat. Jednak od czasu do czasu doświadczenie rzuca mi światło na jego cud w całkowicie nowy sposób.
Fritzi znałem przez dziesięć lat po stracie jej ukochanego męża, znanego niemieckiego malarza. Rozwinęła się między nami głęboka przyjaźń.
Urodzona w Rumunii, żydowskiego pochodzenia, Fritzi była pierwszą kobietą w swoim kraju która ukończyła licencjat z prawa. W wieku lat osiemdziesięciu trzech wciąż była na bieżąco w światowych sprawach czytając gazety w pięciu językach.
Podczas drugiej wojny światowej udało się jej uciec z niemieckiego obozu koncentracyjnego, przetrzymując więcej trudności niż można sobie wyobrazić. Mimo tego wszystkiego była bardzo szczęśliwą osobą, pełną ironicznego humoru, zawsze dająca siebie, próbująca pomóc lub uszczęśliwić innych w jakiś sposób. Zanim się poznaliśmy rozdała większość swego dobytku. Nawet musiałem jej pożyczyć talerze i sztućce, jako że ona rozdała całą swoją srebrną zastawę i porcelanę.
Fritzi dogłębnie interesowała się sztuką, szczególnie malarstwem. Organizując wystawy sztuki swemu mężowi kiedy jeszcze żył, posiadła niezbędne doświadczenie i znała właściwych ludzi mogących pomóc dobrze zapowiadającym się młodym malarzom osiągnąć uznanie.
Pewnego dnia Fritzi zapoznała mnie z Niklasem, raczej nieśmiałym, świeżo ożenionym młodym malarzem dla którego organizowała wystawę.
Kiedy urodził się pierwszy syn Niklasa, Manuel, Fritzi poprosiła mnie o podwiezienie do kliniki by odwiedzić rodzinę. Noworodek darł się donośnie kiedy przyszliśmy, ale gdy tylko Fritzi go wzięła, uspokoił się, pozostając zadowolony w jej ramionach. Nigdy nie widziałem Fritzi tak szczęśliwej. Nie mogła oddać dziecka. To była miłość od pierwszego wejrzenia.
Od tej chwili chciała widzieć Manuela kiedy tylko możliwe. Kupowała mu kasety muzyczne i zasypywała podarunkami. Mówiła o nim bez przerwy.
Wychowanie religijne i kultura nie pozwalały jej umysłowi zaakceptować reinkarnacji, lecz dla mnie było oczywiste, że ona jako Dusza rozpoznała swego ukochanego męża który odszedł dziesięć lat wcześniej. Powrócił w ciele tego małego chłopca. Wiedziałem też by nie narzucać jej poglądów, siedziałem więc cicho.
W tym czasie widywałem się z Fritzi niemal każdego wieczoru. Zapadła na zdrowiu i słabła coraz bardziej. Pewnego wieczoru wpadłem by dostarczyć kolejny prezent o który mnie prosiła bym kupił dla Manuela. Znalazłem ją siedzącą w jej ulubionym fotelu. Odeszła spokojnie, mając na kolanach pełno zdjęć dziecka które tak kochała.
Po śmierci Fritzi przez długi czas nie widziałem Niklasa i jego rodziny, chociaż co jakiś czas dzwonili do mnie. Cztery lata później urodził im się drugi syn, Simon.
Wkrótce po narodzinach Simona rodzina nabyła dom o pięć minut drogi od mojego. Żona Niklasa razem z Manuelem oglądali dziesiątki domów, ale Manuel, wtedy pięciolatek, upierał się że jemu najbardziej podoba się ten blisko mojego. Teraz Niklas i ja jeździliśmy każdego dnia tym samym miejskim autobusem do pracy.
5 marca 2000 roku jechałem na ECK Worship Service w naszym lokalnym ECK centrum. Zobaczyłem Niklasa pracującego w ogrodzie.
„Wejdź i zobacz moje ostatnie obrazy,” nalegał. Kiedy wszedłem do domu, Simon wybiegł przywitać mnie z takim szczęśliwym uśmiechem. Patrzył mi głęboko w oczy, a ja zobaczyłem w jego oczach te same figlarne iskierki, które zawsze widywałem w oczach Fritzi kiedy właśnie miała opowiedzieć mi jeden ze swoich dowcipów. Ciarki rozpoznania przebiegły mi po skórze.
Teraz Manuel ma osiem lat. Nauczyciel powiedział Niklasowi że jego syn jest niezwykle utalentowany do rysunku i malowania. Manuel wygłasza Niklasowi opinie o jego obrazach jak zawodowy artysta. Dla mnie to kolejne potwierdzenie, że Manuel był kiedyś słynnym niemieckim malarzem.
Sądzę że Fritzi powróciła w ciele Simona, wybierając rodzinę gdzie może jeszcze raz być z Niklasem, któremu pomogła wystartować jako artysta, oraz ze swym ukochanym mężem, który teraz jest jej bratem. A mieszka tak blisko że mogę widywać ją codziennie.
Dla mnie to kolejne radosne przypomnienie o wiecznej zdolności Duszy do wykraczania poza śmierć poprzez więzy miłości.