ECKANKAR INTERNATIONALECKANKAR BLOGŚWIĄTYNIA ECK
logostrona główna

ECKANKAR — ścieżka ​duchowej wolności

duchowy przywódca
następny artykuł

Jak znaleźć wolność duchową w tym życiu

Sri Harold Klemp
Sri Harold Klemp, Mahanta, Żyjący ECK Mistrz

Przekonanie wbite mi do głowy jako chłopcu o życiu po śmierci niewiele do mnie przemawiało. Było to że po śmierci Dusza „śpi” aż do ostatniego dnia sądu, czas nieświadomości.

Jak zaczęło się moje poszukiwanie

Dorastałem na farmie. Życie rodzinne toczyło się wokół hodowli i troski o bydło jako środka do życia, siania roślin aby wykarmić je i nas i tak samo ważnego chodzenia do naszego wiejskiego kościoła na nabożeństwa. Kościół był centrum towarzyskim. Oczywiście wszyscy przychodziliśmy by oddawać cześć Bogu, lecz większość z nas uważała bycie z sąsiadami później na zewnątrz kościoła za równie wzbogacające.

Prawie wszyscy w kościele byli spokrewnieni. Jest więc naturalne, że każdy znał każdego bardzo dobrze. Kościelne nabożeństwo było cotygodniowym spotkaniem krewnych.

W tamtych latach Dziadek i Babcia często mieszkali z jednym ze swoich dzieci na rodzinnej farmie. Dziadkowie byli zwykle mądrymi i kochanymi starszymi ludźmi. Pomagali troszczyć się o wnuczęta, wykonywali lekkie prace domowe oraz udzielali pouczeń swoim dorosłym dzieciom. Z czasem oczywiście starsi, jeden po drugim umierali.

Dzień pogrzebu był zwykle jak niedziela, w którym farmerzy wykonywali tylko zwykłe poranne i wieczorne obrządki. Był to smutny dzień modlitw.

Lecz dzieci były w zasięgu ręki w okresie przed odejściem dziadka czy babci. Proces umierania nie stał się jeszcze złagodzony tak jak często jest dzisiaj, kiedy to chorzy i starsi wiekiem ludzie udają się poza dom aby zestarzeć się i umrzeć. Wszystko to działo się na naszych oczach. Mierzyliśmy się ze śmiercią przy wielu okazjach. Śmierć oznaczała utratę kogoś bliskiego i drogiego, nie tajemniczy wyjazd kogoś widywanego zaledwie kilka razy w roku podczas świątecznych wakacji.

Nawet więcej niż to, dziecko farmera obserwowało swoich rodziców oraz sąsiadów przygotowujących się do pogrzebu. Słyszało ich przy telefonie. Dzwonili do siebie nawzajem by wyrazić smutek, ofiarować pocieszenie i może przekazać delikatny komentarz o dobrych uczynkach w życiu tego który odszedł.

Ostatnie pożegnania były wypowiadane w kościele. Całe rodziny, od niemowlęcia po najsłabszą starszą osobę, przychodziły na nabożeństwo żałobne jeśli zdrowie i pogoda pozwalały na to.

Nasza kongregacja najpierw słuchała pastora udzielającego błogosławieństw żałobnych. Później wszyscy zebrani wychodzili jeden za drugim na cmentarz obok kościoła, gdzie trumna znikała w ciemnej dziurze, z której kupa ziemi była przystrojona zieloną matą. My chłopcy zostawaliśmy by obserwować jak wyznaczeni farmerzy zamykali grób. W końcu, do sutereny kościoła na wspólny posiłek.

Początek wątpliwości

To w czasie pogrzebów wątpliwości co do stanu „snu” Duszy zaczęły rosnąć w mojej głowie. Każdy po prostu zakładał że ciało i Dusza zmarłego to jedno i to samo.

Prawda, fizyczne ciało wkrótce się rozłoży i będzie zjedzone przez robaki, lecz Ostatniego Dnia z grobu powstanie wspanialsze ciało.

Który dzieciak nie dałby wiele żeby być na cmentarzu w ten wielki dzień aby obserwować spektakl życia – otwieranie się grobów i tych wszystkich ludzi pomagających sobie nawzajem przy wychodzeniu z ziemi? Czyż nie byłby to wspaniały pokaz? (Lepszy niż gminny jarmark!) Jednak pomimo całej tej obietnicy radosnego podniecenia, ciemna chmura wisiała nad tym jedynym w swoim rodzaju obrazem. Jakie były szanse że to spektakularne wydarzenie będzie mieć miejsce podczas mojego życia? Jedna na milion. To pozostawiało przynajmniej tego wiejskiego chłopca z bardzo smutną perspektywą.

Czy będę jeszcze jedną z milionów – bilionów – pechowych Dusz uwięzionych w ciemnej dziurze na może tysiąc lat?

A co gdybym nie zdołał obudzić się z tego śmiertelnego snu?

Z czasem pogrzeby zdobywały coraz więcej mojej uwagi. Można by powiedzieć że szukałem czegoś lepszego. Nieświadomie stałem się szukającym.

Rodzi się szukający

Szukający!

Rzeczywiście było przebudzenie się ze snu, kiedy przechodziłem od chłopca do młodego mężczyzny. Działo się to powoli, w najbardziej nieoczekiwanych chwilach.

Co to było ten tajemniczy buczący dźwięk nocą, kiedy miałem dwa a może trzy lata? Mój dwa lata starszy brat i ja wciąż spaliśmy w sypialni naszych rodziców, więc mój słabiutki głosik przeszywał ciemność.

„Co to jest to buczenie?”

Lecz ani Matka ani Tata nie słyszeli go. „To druty elektryczne na dworze,” mówili. „Wracaj teraz spać.” Budzik Taty dzwonił o czwartej rano budząc go do porannych obowiązków. Nie miał czasu na takie bzdury. Jednak z biegiem lat moje myśli nocą często zatrzymywały się delikatnie na tych wczesnych dziecięcych wspomnieniach tajemniczego buczącego dźwięku. Dokąd odszedł? Druty elektryczne wciąż biegły na zewnątrz mojego otwartego okna, lecz ten kojący, prawie muzyczny dźwięk zniknął z biegiem lat.

Niektóre odpowiedzi

Później, w Eckankar, dowiedziałem się że to buczenie było jednym z wielu dźwięków Boga. Był to ruch Głosu Boga – Ducha Świętego, inaczej ECK – wibrujący przez fale eteru czasu i przestrzeni.

Słyszeć jeden z tych świętych dźwięków jest wielką radością i błogosławieństwem.

Tak czy owak, mnóstwo wody przepłynęło pod mostem mojego życia, zanim ta prawda dotarła do mnie. Były także inne przebudzenia. Niewielkie, patrząc wstecz. Jednak były one wszystkim co byłem w stanie zaakceptować na każdym poziomie rozwoju. Te przebudzenia obejmowały wizje, sny o przyszłości, Podróż Duszą i inne cuda, które pozostawiały mnie w zadziwieniu nad kiedyś ukrytymi tajemnicami Przedwiecznego, Boga.

Wszystkie one były nakierowane na jeden cel: moją duchową wolność w tym właśnie życiu. Tutaj i teraz. Nie istniała potrzeba aby wchodzić w „sen śmierci,” który mógłby trwać przez wieki. Być może na zawsze. Może moja religia z dzieciństwa była w błędzie? Wówczas ryzyko byłoby w całości moje.

Ty, szukający

Ty także jesteś w tym punkcie życia, gdzie jakiś Głos Boga łagodnie potrząsnął twoim ramieniem aby obudzić cię z głębokiego duchowego snu.

Myślę że spodobają ci się na tych stronach historie ludzi takich jak ty. Usłyszysz jak inni opowiadają fascynujące doświadczenie, które pokazuje łagodną, kochającą wszystko miłość Boga. Ona czyni cuda.

W tej niewielkiej lecz cennej książeczce są głosy szukających jak ty, ludzi teraz na najbardziej bezpośredniej drodze do wolności duchowej – tutaj i teraz.

Witaj!