ECKANKAR INTERNATIONALECKANKAR BLOGŚWIĄTYNIA ECK
logostrona główna

ECKANKAR — ścieżka ​duchowej wolności

ECKANKAR JOURNAL
NASTĘPNE OPOWIADANIE

Znajdując źródło miłości

Śmierć brata uczy o tym jak życie trwa dalej

M. H.

Europejski obóz młodzieży ECK 1992 wyznaczył początek smutnego okresu w moim życiu. Spędzałam tam czas jako ochotniczka nagrywająca na wideo obozowe wydarzenia. Ostatnim wydarzeniem jakie filmowałam było przemówienie na temat śmierci. Wtedy nie rozumiałam dlaczego dotknęło mnie to tak głęboko – z trudem mogłam utrzymać prosto kamerę. Mówca przekazywał coś co musiałam usłyszeć, ale ja to wymazałam.

Tydzień po powrocie do domu w Amsterdamie, gdzie wtedy mieszkałam, zadzwonił mój ojciec ze Stanów Zjednoczonych. Zmarł mój brat.

W dniach poprzedzających wylot na jego pogrzeb poruszałam się jak we mgle. Nie potrafiłam uwierzyć, że mój ukochany brat odszedł z mojego życia. Zawsze był tym który słuchał, kto ratował mnie w trudnych sytuacjach, kto mnie ochraniał. Był miłością w moim życiu.

Lęk i strata które czułam nie były tak bardzo dla niego – jako ECKistka wiedziałam, że Dusza jest wieczna. Było to dla mnie. Jak w ogóle miałam żyć bez niego? Po pogrzebie wróciłam do Amsterdamu czując się pusta i samotna.

Jakiś czas później uczestniczyłam w seminarium ECKANKAR, gdzie Sri Harold Klemp, Mahanta, Żyjący ECK Mistrz przemawiał na scenie. Kiedy mówił, czułam że było coś co chciał mi powiedzieć, ale ból i żal zamknęły moje uszy. Tamtej nocy miałam dwa sny.

Pierwszy był całkiem niepokojący. W kuchni domu, który jako dziecko dzieliłam z rodzicami i bratem, o ścianę opierała się trumna z leżącym w niej ciałem brata. Zaczęłam płakać, błagając by do mnie wrócił. W odpowiedzi na moje wołanie, do pokoju wpłynęło jasne światełko z uśmiechem w sobie. Kiedy zobaczyło mój żal, weszło w ciało mego brata i on się obudził. Uścisnęłam go i podniosłam z trumny tak, by mógł stanąć i chodzić.

Ale coś okropnie było nie w porządku. Jedna z jego nóg była odwrócona do tyłu. Wiedziałam że to było dla niego bardzo bolesne. „Może usiądziesz?” zapytałam, prowadząc go do krzesła. Usiadł z wdzięcznością, i w tej chwili wiedziałam że gdyby został, zawsze by cierpiał i wymagałby stałej troski. Był tak dumny ze swojego sprawnego fizycznie, wysportowanego ciała, ale skłonny był wytrzymać ten ból i ograniczenie z powodu swojej miłości do mnie.

W tamtym momencie uświadomiłam sobie, że muszę go uwolnić. „Chodź. Pozwól, że położę cię z powrotem do trumny,” powiedziałam. „Chcę abyś teraz poszedł. Pragnę żebyś był szczęśliwy.”

Kiedy kładłam go z powrotem, zobaczył że w końcu byłam gotowa pozwolić mu odejść. Światełko wyłoniło się z jego ciała i wyfrunęło z pokoju w górę. Teraz wiedziałam, że potrafię opłakiwać swoją stratę bez pragnienia powrotu brata.

W drugim śnie Mahanta, Żyjący ECK Mistrz stał przy mnie. „Jak sobie radzisz?” zapytał.

„Naprawdę się boję,” odpowiedziałam. „Mój brat był tym jedynym, kto mnie kochał. Teraz odszedł, a ja jestem zupełnie sama.” Czułam się zrozpaczona, wyobcowana, pewna, że nikt mi nie pomoże. Mistrz słuchał w ciszy, potem odwrócił się i spojrzał w górę na biały ekran nad moją głową. Ku mojemu zdziwieniu, obrazy zaczęły pojawiać się na ekranie, jak film. Zafascynowana obserwowałam – scena po scenie pokazywały wspomnienia mego brata wyskakującego w sytuacjach kiedy właśnie potrzebowałam pomocy. Czułam się tak kochana w tamtych momentach, ale wszystko co potrafiłam pomyśleć, to No widzisz, to jest to, co utraciłam.

Tak jakby słyszał moje myśli, Mahanta powiedział „Jak myślisz, kto przysłał twojego brata?”

„Co masz na myśli?” zapytałam. Zajrzałam głęboko w jego oczy. W okamgnieniu zobaczyłam chwilę zanim mój brat przyszedł mi na ratunek. Wcale nie skupiał uwagi na mnie. Ale ogarniało go nagłe uczucie – idź i znajdź mnie. Wiedziałam, że ECK, Duch Święty go przysłał.

„Zawsze jestem z tobą,” powiedział Mistrz z uśmiechem.

Trzeci sen przyszedł niedługo później. W tym śnie poszłam szukać brata tam, gdzie miał wypadek. Czarnoskóry mężczyzna przechodził obok. Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam, „Myślę, że znam ciebie.” Rozpoznał mnie i nagle jego ciało zmieniło się dokładnie w ciało mojego brata. Spytałam, jak się miewa.

„Jestem teraz ECKistą,” powiedział. „Kiedy umarłem, powitał mnie Mahanta.” Wszystkim, co przyszło mi do głowy było No! No! Powiedział, że mogę go odwiedzać w każdej chwili.

Zaczęłam odczuwać w sobie spokój, jakiego wcześniej nie znałam. Po raz pierwszy zrozumiałam: Miłość nie była ze mną z powodu mojego brata. Mój brat był ze mną z powodu miłości. Ta boska miłość, ECK, z obecnością, opieką i prowadzeniem Mahanty, Żyjącego ECK Mistrza zawsze ze mną będzie.