ECKANKAR INTERNATIONALECKANKAR BLOGŚWIĄTYNIA ECK
logostrona główna

ECKANKAR — ścieżka ​duchowej wolności

ECK Mistrzowie
Rebazar Tarzs

_
_
_

Spotkanie z Rebazarem Tarzs

Sri Harold Klemp

Wtajemniczona w ECK osoba napisała do mnie o swoim pierwszym spotkaniu z Rebazarem Tarzs, które miało miejsce kiedy była w pierwszej klasie. Zdaje ona sobie w pełni sprawę z tego, że niektórzy ludzie kwestionują istnienie ECK Mistrzów. Pochopnie zakładają że Rebazar Tarzs, Fubbi Quantz, oraz inni, których imiona pojawiają się w pracach ECK muszą być wytworami wyobraźni Paula Twitchella. Jednak ta kobieta miała doświadczenia z tymi ECK Mistrzami we wczesnych latach 1930., jakieś trzydzieści lat zanim Paul ujawnił te nauki.

Jej list pomaga także wyjaśnić niektóre z koszmarów jakie mają dzieci i dorośli – i co mogą z tym zrobić. Ludzie którzy proszą mnie o pomoc w uwolnieniu ich od koszmarów nie zdają sobie sprawy z tego, że to co ECK Mistrzowie chcą osiągnąć, to nauczyć ciebie jak stawić czoła swoim własnym lękom.

Koszmary są po prostu twoimi własnymi lękami, ujawnionymi na planach wewnętrznych. Tak długo jak długo włada tobą lęk, nie jesteś nigdy naprawdę wolny i nigdy nie będziesz mieć tej wolności dopóki nie nauczysz się jak zmierzyć się z samym sobą.

Głównym zamierzeniem Eckankar jest nauczyć osobę jak osiągać wolność duchową i wrócić do Boga w obecnym życiu poprzez Światło i Dźwięk. W ECK ta edukacja odbywa się poprzez Mahantę i pomoc ECK Mistrzów.

Jej list brzmiał:

Drogi Harji, *

Co jakiś czas czytamy bądź słyszymy że ktoś kwestionuje istnienie Mistrzów Vairagi. Ale Rebazar Tarzs zaczął nauczać mnie i prowadzić kiedy byłam w pierwszej klasie. Było to we wczesnych latach 1930.

Moje pierwsze jego wspomnienie to seria snów, które wciąż są tak żywe teraz jak wtedy kiedy się działy. Pewnej nocy znalazłam się w długim podziemnym tunelu. Wiedziałam że w ścianach znajdowały się groby. W niszach w pewnych odstępach płonęły świece.

Słyszałam pomruki i warczenie za sobą, odwróciłam się i dostrzegłam watahę wściekle wyglądających wilków zbliżających się do mnie. Odwróciłam się i zaczęłam uciekać.

Bycie gonionym przez stwory jest koszmarem jaki ma wiele dzieci. One oczywiście nie zdają sobie sprawy z tego, skąd te stwory pochodzą ani co z nimi zrobić. List dalej mówi:

Uciekałam, aż byłam bardzo zmęczona, a one wciąż były za mną. Zawołałam o pomoc i usłyszałam, „Odwróć się i stań z nimi twarzą w twarz.” Wciąż biegłam i wkrótce zbudziłam się.

Kolejnej nocy znalazłam się w tym samym miejscu, a wilki wciąż mnie goniły. Po chwili wydawało się że są bliżej, odwróciłam się zauważając że mnie doganiały.

Zawołałam o pomoc i zobaczyłam dwóch mężczyzn. Jeden był smagły, w czerwonawo-brązowej szacie. (Później identyfikuje go ona jako Rebazara Tarzs.) Drugi, jaśniejszy z białą brodą, ubrany na biało. (Chociaż nigdy go nie zidentyfikowała, był to Fubbi Quantz.)

Pobiegłam w ich kierunku, lecz oni cofnęli się przede mną. Ponownie zawołałam o pomoc i ten smagły powiedział, „Odwróć się i stań z nimi twarzą w twarz.” Przemknęło mi przez myśl że już spojrzałam na nie dwa razy – i biegłam dalej. Wkrótce zbudziłam się.

Trwało to przez dwie kolejne noce. Nie prosiłam więcej o pomoc. Udawało mi się po prostu być przed wilkami.

Piątej nocy ponownie znalazłam się w tej samej sytuacji, lecz tym razem gdy przebiegałam koło jednej ze świeczek zauważyłam że ta migocze. I następna też. Spojrzałam w górę, dostrzegając że prawie się wypaliły. Każda świeczka którą mijałam wyglądała podobnie.

Wiedziałam że w ciemności nie wyczuję wyboistego podłoża i zakrętów. Ponownie zawołałam o pomoc i ponownie pojawiło się dwóch mężczyzn w oddali. Raz jeszcze ten smagły z brodą powtórzył, „Odwróć się i stań z nimi twarzą w twarz.”

Przemknęła mi myśl, że gdybym miała umrzeć, wolałabym to raczej zrobić w świetle niż w ciemności. Zatrzymałam się i stanęłam twarzą w twarz do wilków. Spoglądałam na nie przez kilka sekund, po czym one zniknęły. Mężczyźni, przedtem w oddali, teraz stali obok mnie trzymając ręce na moich ramionach, uśmiechając się do mnie. Wówczas obudziłam się.

Kolejnej nocy znalazłam się nad ziemią, stojąc na początku długiej ścieżki z drzewami rosnącymi po obu stronach. Na końcu dróżki był duży dom z drzwiami. Góra drzwi była witrażem. Ze wszystkimi symbolami różnych religii. Była sześcioramienna gwiazda, krzyż, półksiężyc i inne. Za drzwiami świeciło się jasne światło. Nie wiedziałam skąd, lecz rozumiałam znaczenie każdego symbolu.

Zaczęłam iść wzdłuż dróżki. Zza drzewa wyszedł kapłan w czarnej sutannie i powiedział mi abym zawróciła, to miejsce było złem. Kiedy tak stałam usłyszałam inny głos, zachęcający mnie. Rozpoznałam głos z tunelu z wilkami i odwróciłam się. To był ten smagły mężczyzna z brodą, w bordowej szacie. Tam gdzie czułam lęk i niebezpieczeństwo od księdza, czułam siłę, życzliwość i miłość od człowieka z brodą. Dalej szłam ku drzwiom, po czym znalazłam się obudzona w łóżku.

Kolejnej nocy byłam na dróżce w miejscu gdzie się zatrzymałam. Raz jeszcze groźbami śmierci i piekła kapłan próbował zawrócić mnie z drogi. Mężczyzna w bordowej szacie zachęcał mnie z miłością i życzliwością. Czułam zaufanie do człowieka z brodą, z pięknymi oczyma i dobrą siłą. Szłam dalej.

Trwało to dwa kolejne dni, aż piątego dnia znalazłam się u stóp schodów prowadzących do drzwi. Kapłan powiedział że jeśli pójdę do góry i otworzę drzwi, będę smażyć się na wieki w piekle. Mężczyzna z brodą zachęcał mnie abym się nie bała i otworzyła drzwi.

Poszłam schodami do góry i otworzyłam drzwi. Po drugiej stronie, zamiast pokoju było olśniewająco białe, pełne miłości światło i piękna muzyka. I znów mężczyzna z brodą był obok mnie trzymając rękę na moim ramieniu. Weszliśmy w światło, później znowu obudziłam się w łóżku.

Tutaj przechodzi ona do swego życia zewnętrznego:

Kilka tygodni później zaczęłam klasę katechizmu przygotowując się do pierwszej komunii. Zakonnice i kapłan często mówili, że kto nie jest katolikiem, nigdy nie pójdzie do nieba. Za każdym razem wewnętrznie przypominałam sobie drzwi i co za nimi odkryłam. Był tam ten cenny przyjaciel i nauczyciel by mi pomagać w wewnętrznym świecie snów i zewnętrznie.

Następnie nawiązuje do sytuacji, kiedy Rebazar Tarzs pomagał jej w życiu zewnętrznym. Niektóre z nich są całkiem dramatyczne, chociaż ona nie wdaje się w szczegóły.

Pewnego dnia, w zewnętrznym życiu, pomógł mi uratować moich rodziców przed dwoma mężczyznami którzy przyszli ich zabić. Kiedy indziej, właśnie tego dnia nauczyłam się trochę pływać. Instruował mnie cały czas, tak że byłam w stanie uratować kuzyna przed utonięciem.

Dopiero w drugim roku nauki w liceum, w latach 1940‑41, w końcu przyniosłam ze sobą jego imię ze stanu snu. Był to Rebazar Tarzs.

Przez wiele lat studiowałam zarówno z Jezusem jak i z Rebazarem. Pewnego dnia Jezus powiedział – trzy razy – że muszę nauczyć się umierać i że będę studiować z Rebazarem.

Święty Paweł wspominał o tym w Biblii, kiedy mówił o codziennym umieraniu. Oznacza to uczenie się wznoszenia ponad ludzką świadomość do świadomości duchowej. Aby to zrobić musimy zostawiać za sobą troski codziennego życia codziennie na pewien czas. Nie ma innej drogi aby wejść w wysokie stany Ducha.

List dalej mówi:

Kolejnej nocy znowu znalazłam się z Rebazarem. Powiedział, że Jezus nauczał do tego rejonu, ale że nadszedł czas by udać się w inne rejony. Potem rzekł, „Błogosławię ciebie w imię Sugmad” i pocałował mnie w Duchowe Oko.

Następnej nocy odszukałam Jezusa i zapytałam o to, co powiedział Rebazar. Powtórzył to samo, pobłogosławił w ten sam sposób i powiedział, „Teraz wróć do swojego Mistrza.” Wróciłam i zostałam.

W 1970 przeczytała ona w końcu pierwszą książkę Paula Twitchella, ECKANKAR—The Key to Secret Worlds [ECKANKAR – klucz do tajemnych światów]. Była zaskoczona nie tylko tym że natknęła się na imię Rebazara Tarzs, ale dowiedziała się że Paul także się z nim spotykał.

Następnie wyraziła swoją wdzięczność Mahancie, Rebazarowi, Paulowi i innym Mistrzom Vairagi. „Moje życie zostało tak bardzo wzbogacone przez was wszystkich. Dziękuję,” powiedziała na zakończenie.

* Przyjacielskie imię.