Trzydzieści lat stawania się ECKistą
J. H.
Przed 1982 rokiem nigdy nie słyszałem nazwy Eckankar. W październiku owego roku, odwiedzając swoje siostry w Gary, w Indiana, poznałem młodą kobietę. Powiedziała że jest ECKistką.
„A co to jest ECKistka?” odrzekłem.
Więc powiedziała mi. Kiedy wróciłem do domu w Dayton w Ohio, złapałem jakieś materiały o Eckankar. Właśnie wtedy przypomniało mi się.
Trzydzieści lat temu spotkałem człowieka którego nigdy nie zapomnę. Spoglądając na obraz Rebazara Tarzs w materiałach ECK powiedziałem, „To on!”
* * *
Jeździłem w Milwaukee taksówką na nocnej zmianie. Przez radio przyszło wezwanie i powiedziałem sobie, „Chcę to mieć!” Jednak byłem oddalony osiem czy dziesięć kilometrów i przypuszczałem że nie zdążę na czas. Mimo to zacząłem jechać w tym kierunku.
Minęło trzydzieści pięć minut i nikt nie podjął wezwania, więc dyspozytor przydzielił mi je jak tylko podjechałem. Nigdy nie zapomnę człowieka którego zabrałem.
Podjechałem do krawężnika, wysiadłem, otworzyłem tylne drzwi i zaprosiłem mężczyznę do środka. „Dziękuję,” powiedział, „usiądę z przodu koło pana.” Kiedy zerknąłem w jego oczy, zdawały się patrzeć wprost przeze mnie.
Wyruszyliśmy w kierunku naszego celu, stacji North Shore. Kiedy jechaliśmy, on siedział obok i mówił mi wszystko o mnie, nawet moje najskrytsze modlitwy – sprawy których w życiu nie mogła znać żadna ludzka istota. Czułem się jakby ktoś oblał mnie gorącą wodą.
Zanim wyszedł z taksówki odwrócił się i powiedział, „Spotkamy się ponownie.” To był Rebazar Tarzs.
Parę tygodni później razem z kolegą musieliśmy odbyć w padającym deszczu szybką podróż do Toledo w Ohio. Prowadziłem szybko, do stu pięćdziesięciu kilometrów na godzinę.
Tuż za przedmieściami Milwaukee światła zmieniły się na czerwone i zmuszony byłem się zatrzymać. Nagle samochód zatańczył, a kiedy światła zmieniły się nie działała kierownica!
Obaj z przyjacielem jęknęliśmy i wysiedliśmy na deszcz zbadać sprawę. Jeden rzut oka mówił wszystko. Przednie koła zwisały każde w inną stronę, całkowicie poza kontrolą. Drążek sterowniczy był luźny.
Staliśmy przez chwilę w ciszy, myśląc co by się stało gdyby ten drążek wypadł pięć minut wcześniej. Nie byłoby możliwości kierowania!
Zanim mogliśmy cokolwiek powiedzieć, inny kierowca zatrzymał się spytać czy może pomóc. Wyjaśniłem sytuację i powiedziałem że tak naprawdę nic nie może pomóc. Mężczyzna nic nie odpowiedział wracając do swego samochodu, więc myśleliśmy że odjeżdża.
Jednak po chwili człowiek wrócił, a my staliśmy jak wryci kiedy ukląkł koło zepsutego samochodu. Po kilku minutach wyprostował się i powiedział, „Już jest w porządku!”
Naturalnie, obaj schyliliśmy się patrząc na drążek, a wtedy on wskoczył do swojego samochodu i szybko odjechał. Było naprawione! Wstrząs i zdumienie uderzyło nas obu jednocześnie, popatrzyliśmy na siebie mówiąc, „Czy myślisz to samo co ja?”
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Wciąż mamrotałem do siebie, nie mogąc doczekać się powrotu do domu, że padnę na kolana i będę dziękował Bogu za uratowanie mi życia. Odczuwałem to jako jedyny sposób podziękowania.
Natychmiast po powrocie wprowadziłem swą obietnicę w czyn. Powędrowałem na piętro do swojego pokoju, zamknąłem drzwi i padłem do modlitwy. Pamiętam jak mówiłem że dziękuję Mu za uratowanie życia i że chciałbym dowodu że mnie słyszy.
Cóż, dostałem swój dowód. Wciąż byłem na kolanach, a On, Duch Boga, zabrał mnie z ciała. Żadne słowo nie opisze wszystkiego co działo się w tym pokoju. Powróciwszy do ciała, wrzeszczałem, „Wierzę i już nigdy więcej nie będę wątpił!”
Wtedy głos zachichotał, „Mówiłem ci że się jeszcze spotkamy!”
Potem wiele razy ten wewnętrzny głos pomagał mi w trudnych sytuacjach, dając mi znać „Jestem zawsze z tobą.” Ponownie, był to Rebazar Tarzs.
* * *
Trzydzieści lat później, po rozpoznaniu obrazu Rebazara Tarzs w materiałach Eckankar, miałem kolejne doświadczenie którym chciałbym się podzielić.
Pewnej nocy ktoś uderzył mój samochód na parkingu. Uszkodzenie zauważyłem dopiero następnego dnia, parkując w tym samym miejscu.
Powędrowałem więc na policję i wypełniłem wszystkie rutynowe raporty. Kiedy wracałem do samochodu, ktoś wjechał na policyjny parking i zaparkował obok ciężarówki. Byłbym głupi gdybym zlekceważył wewnętrzny głos, mówiący głośno, „Ta ciężarówka walnęła twój samochód.”
Więc odwróciłem się (tym razem nie miałem wątpliwości!), wróciłem i powiedziałem o tym sierżantowi. Naturalnie wykrzyknął, „Skąd pan to wie?”
„Cóż,” odpowiedziałem, „po prostu proszę sprawdzić.” Więc sprawdził, i oczywiście to była ta ciężarówka.
Już rozumiesz teraz dlaczego – po trzydziestu latach cudów – ja wiem że ECK jest dla mnie!