ECKANKAR INTERNATIONALECKANKAR BLOGŚWIĄTYNIA ECK
logostrona główna

ECKANKAR — ścieżka ​duchowej wolności

ECK Mistrzowie
Rebazar Tarzs

_
_
_

Spotkanie z ECK Mistrzem

M. J. C.

Dawno temu podróżowałam z mężem do dużego miasta by poznać długoletniego członka Eckankar. Byliśmy bardzo zainteresowani Eckankar odkąd mój mąż znalazł książkę ECK w miejscowej bibliotece.

Chcieliśmy porozmawiać z kimś kto miał w tym jakieś doświadczenie.

Kiedy przybyliśmy, spotkaliśmy się z mnóstwem miłości i ciepła. Zostaliśmy zaproszeni do pokoju wypoczynkowego ECKisty. Na ścianie wisiał duży obraz człowieka z czarnymi włosami i krótką brodą, ubranego w bordową szatę. Stał z jedną nogą w małej łódce, a drugą na skalistym brzegu. Jego cudowny uśmiech był równie zapraszający jak i wyciągnięta ręka.

Rozpoznałam go od razu. Poznałam go w dzieciństwie i od tamtej pory szukałam go. Teraz, dwadzieścia pięć lat później, tutaj był jego portret.

Zaczęły powracać dawno zapomniane wspomnienia. Serce waliło mi z emocji.

Jak tylko znaleźliśmy się z powrotem w samochodzie zapytałam męża kim jest ten czarnowłosy mężczyzna na obrazie.

„To Rebazar Tarzs, jeden z ECK Mistrzów. Czemu pytasz?”

„Ten człowiek uratował życie mojej rodziny podczas Wojny Koreańskiej,” odpowiedziałam, i znów zaczęły napływać wspomnienia. Były tak żywe jakby to się działo zaledwie parę dni temu.

Wojna trwała od miesięcy. Usiłowaliśmy znaleźć się z dala od północno‑koreańskich żołnierzy i strefy walk. Moi bracia, siostry i ja byliśmy stale głodni, czasem idąc wiele dni bez jedzenia, mając nadzieję na znalezienie bezpiecznego miejsca do odpoczynku.

W końcu zawędrowaliśmy na południe, z dala od walk. Było tu mnóstwo ludzi, brakowało żywności i wody. Rodzice szybko odkryli że ich pieniądze nie miały żadnej wartości. Ci co mieli jedzenie chcieli na wymianę ubrania albo koce.

Podczas bombardowania naszego domu mieliśmy tylko tyle czasu by się ubrać i zabrać ze sobą wkrótce bezużyteczne pieniądze. Koc albo płaszcz byłby wart znacznie więcej.

Wszyscy przeżyliśmy i byliśmy razem, ale powoli przymierający głodem i niewiarygodnie zmęczeni. Wszystkie zasady w społeczeństwie uległy zmianie, a my po prostu nie wiedzieliśmy jak przetrwać na tej nowej arenie wojny. Nasz głód zmuszał rodziców do wychodzenia na coraz dłuższe poszukiwania jedzenia i wody albo rzeczy które można by wymienić na jedzenie. Pewnego dnia poczułam że powinnam iść z matką na jej codzienne poszukiwania. Powiedziała bym trzymała się jej bluzki i nie puszczała żeby nie wiem co się działo.

Wszędzie gdzie poszłyśmy ludzie zawodzili, dzieci płakały. Byłam coraz bardziej zmęczona, ale matka powiedziała że jeśli upadnę ktoś może mnie zabrać. Nie wiem jak daleko szłyśmy, ale ta groźba trzymała mnie na nogach.

Pod koniec dnia byłam tak zmęczona że potknęłam się i niemal upadłam. Kiedy podniosłam wzrok zobaczyłam przed sobą dwa ogromne buty. Potem wpatrzyłam się w oczy dużego ciemnego człowieka w dziwnym uniformie.

Przez moment chwycił mnie strach. Ale miłość z jego oczu była tak piękna i spokojna.

Uśmiech ogarnął jego szeroką twarz. Moja słabość zniknęła. Kiedy tak staliśmy w rozdartej wojną Korei, powiedział, „Wszystko będzie w porządku” w dziwnym narzeczu. Jednak zrozumiałam każde słowo. Kim był ten człowiek? Matka, nieruchoma i cicha, patrzyła z respektem. Mężczyzna zdjął swoją kurtkę i wręczył mi ją. „Wymień to na żywność jakiej potrzebujesz,” powiedział. Skinęłam głową na znak zrozumienia, wzięłam matkę za rękę i skierowałyśmy się z powrotem do naszej rodziny.

Odchodząc odwróciłam się by spojrzeć raz jeszcze w jego wypełnione miłością oczy. Ale on przepadł! Był zbyt wysoki żeby tak szybko zniknąć między ludźmi wokół nas. Jednak nie było go nigdzie w zasięgu wzroku. Pamiętam swoje głębokie uczucie straty – za kimś kogo nawet nie znałam.

Od czasu dzieciństwa często myślałam o tym wspaniałym człowieku. Teraz po znalezieniu Eckankar mogę ponownie spotykać się z nim od czasu do czasu.

Wiem że Duch Święty i ECK Mistrzowie ochraniali i prowadzili mnie od dawna. Byli ze mną nie tylko w czasie cierpienia, lecz także podczas radości.